Nie chcę zanudzić szanownych czytelników wyłącznie ełckimi zdjęciami. Proponuję więc przerywnik – dwa zdjęcia jednego z największych mistrzów fotografii Ansela Adamsa.
Adams fotografował przede wszystkim krajobrazy. Jego zdjęcia do dziś pozostają niedoścignionym wzorem fotografii pejzażowej. Wspinał się na niemal niedostępne szczyty ze sprzętem fotograficznym, który w jego czasach ważył niemało, żeby uzyskać odpowiedni punkt widzenia. Wymyślił tzw. prewizualizację: zanim zrobisz zdjęcie wyobraź sobie, jaki efekt chcesz uzyskać, co ma być na tym zdjeciu – zastosuj więc odpowiednią technikę. Wyobraź sobie np., że niebo ma być ciemne, żeby wyraźnie pokazać księżyc. Wtedy fotografując na czarno-białej kliszy, musisz założyć na obiektyw ciemnoczerwony filtr, żeby przyciemnić niebo i uzyskać odpowiedni kontrast.
Słynne są też jego eksperymenty w ciemni polegające na różnym naświetlaniu poszczególnych fragmentów zdjęcia, żeby uzyskać odpowiednią, jak największą rozpiętość tonalną. W tym celu opracował nawet algorytm nazywany systemem strefowym, który znajduje zastosowanie nawet dziś w dobie cyfrowej obróbki obrazów w takich programach jak Photoshop. Nie chcę się tutaj zagłębiać w tę problematykę, ponieważ to już naprawdę wyższa szkoła jazdy fotograficznej. Po prostu popatrzmy.
Ansel Adams, Moon and Half Dome, Yosemite Valley 1960
Ansel Adams The Tetons and the Snake River, Grand Teton National Park, Wyoming 1942