Philosophendamm

Na widokówce ulica nosi nazwę Hauptstrasse, a więc to zdjęcie sprzed I wojny światowej. Myślę, że ok. 1905 r. Wtedy bowiem chyba po raz pierwszy Ełk został sfotografowany. (paradys w komentarzu zwrócił mi uwagę, i słusznie, że najstarsze znane zdjęcie Ełku pochodzi z 1874 r., a wiele widokówek fotograficznych nosi daty sprzed 1905. Zastanawiam się, skąd ta pomyłka, bo przecież na tym blogu publikowałem już pocztówki z wcześniejszymi datami. Może dlatego, że ok. 1905 r. pojawiły się w większej liczbie. Może dlatego, że wtedy właśnie powstało co najmniej kilka kolorowanych, takich właśnie jak ta.)

Dziś w tym miejscu po obu stronach stoją nowe budynki. Nie ma już górnej uliczki, widocznej po lewej stronie. Pozostał tylko chodnik na wyższym niż jezdnia poziomie. Po prawej zaś jest teraz zjazd ulicą Pułaskiego nad jezioro.

Kiedyś tę uliczkę po lewej nazywano Philosophendamm. Damm to po niemiecku m.in. nasyp (także tama lub wał), ale może oznaczać uliczkę położoną np. na stoku wzgórza. A skąd filozofowie? Tradycja głosi, że tam mieszkali nauczyciele ówczesnych ełckich szkół.

Co mówi statystyka

…czyli licznik odwiedzin tego blogu? Mówi mi, żebym nie przesadzał z wpisami. Gdy jest ich niewiele, wzrasta oglądalność. Gdy zaś staram się i publikuję post za postem, Czytelnicy wydają się znudzeni. Zupełnie tego nie rozumiem, ale takie są fakty. W maju nie rozpieszczałem Was specjalnie, a wynik z całego miesiąca okazał się jednym z najlepszych w krótkiej historii tych zapisków. To trzeci miesiąc pod względem liczby odwiedzin, było ich ponad trzy tysiące. Wniosek z tego taki, że najlepiej byłoby zupełnie zaniechać wpisywania, a oglądalność rosłaby i rosła.

Wieża ciśnień w Insterburgu

Przed kilkoma dniami pokazałem ełcką wieżę ciśnień. Dziś widokówki z dawnego Insterburga, zwanego po polsku Wystrucią. Po wojnie miasto znalazło się w obwodzie kaliningradzkim i nazywa się Czerniachowsk.

Wieża ciśnień zachowała się do dziś i jest jednym z architektonicznych symboli miasta.

Oto dwa zdjęcia, które znalazłem na rosyjskiej stronie www Czerniachowska:

Widokówka sprzed II wojny.

I zdjęcie współczesne.

Mam nadzieję, że teraz nastąpi ożywienie stosunków z Rosją, a przede wszystkim z najbliższym Polsce obwodem kaliningradzkim. A nawet jeśli nie, to i tak wybiorę się do Insterburga.

Wiersz o Ukrainie, a jakby o Mazurach

Tomasz Różycki

Spalone mapy

Dla J.B.

Pojechałem na Ukrainę, to był czerwiec
i szedłem po kolana w trawach, zioła i pyłki
krążyły w powietrzu. Szukałem, lecz bliscy
schowali się pod ziemią, zamieszkali głębiej


niż pokolenia mrówek. Pytałem się wszędzie
o ślady po nich, ale rosły trawy, liście
i pszczoły wirowały. Kładłem się więc blisko,
twarzą do ziemi i mówiłem to zaklęcie –


Możecie wyjść, już jest po wszystkim. I ruszała
się ziemia, a w niej krety i dżdżownice, i drżała
ziemia i państwa mrówek roiły się, pszczoły
latały ponad wszystkim, mówiłem wychodźcie,


Mówiłem tak do ziemi i czułem jak rośnie
trawa ogromna, dzika wokół mojej głowy.


Wiersz przepisałem z piątkowej „Gazety Wyborczej”. Gdy pokaże się w sieci, podlinkuję cały artykuł o Różyckim i o tym wierszu, który robi karierę w necie.

I słusznie, bo to znakomita poezja.